Wywiad z rekordzistką polskiej domeny

dwd

Dziennikarze sMeet znów w akcji. Cieszymy się, że Aleksandra, rekordzistka polskiej domeny, zechciała udzielić nam wywiadu. Zapraszamy do lektury i mamy nadzieję, że będzie to dobra okazja do poznania tej bardzo interesującej osoby.

 

Jak to jest być numerem jeden na polskiej domenie? Masz tego świadomość?
Tak, wiem, że mam najwyższy poziom na polskiej domenie, ale nie jest to dla mnie jakoś szczególnie istotne. Pewnie, że sprawiło mi przyjemność gdy znalazłam się na tym pierwszym miejscu, ale teraz rzadko zaglądam na rankingi.

No to może zacznijmy od początku. Jak to się zaczęło? Jak trafiłaś na Smeet?
Na Facebooku z boku, po prawej stronie wyskakiwały reklamy i co jakiś czas pojawiał się obrazek z takimi ładnymi pingwinami. W końcu kliknęłam i tak weszłam do świata Smeet, a te pingwiny karmiłam potem rybami w ramach codziennych zadań 😊

Pamiętasz, jak Ci szło na początku?
Początki były ciężkie, ciągle brakowało boostów i za bardzo nie było co robić w pokojach. To był początek 2012 roku. Dopiero po jakimś czasie zaczęto dawać pokoje zadaniowe, które bardzo lubiłam robić, a także stopniowo powiększałam swój stan posiadania jeśli chodzi o maszynki do produkowania boostów. Z drugiej strony było łatwiej, bo ceny w sklepie były dużo niższe. Z rozrzewnieniem wspominam, jak wygrałam 100 c w kole fortuny i mogłam ubrać się od stóp do głowy, tzn. do nowej fryzury.

Miałaś przerwy w grze?
Tak, były dwa takie momenty. Raz nie grałam pół roku, bo po prostu mi się znudziło i pewnie grałam w jakąś inną grę online. Czasem tylko wchodziłam, jak mi koleżanka pisała na FB, że Smeet dał coś fajnego w prezencie (tak, tak, znacznie częściej takie prezenty dostawaliśmy), albo że jest coś darmowego w sklepie. Drugi raz nie grałam może miesiąc, a to dlatego, że bardzo wkurzyłam się na swoją grupę, że nie pojawili się na końcu wyzwania i nic nie dorzucili. Przegraliśmy niewiele, chociaż ja wbiłam naprawdę dużo.

Co Cię trzyma w tej grze? Masz czasem pokusę zostawić to wszystko?
Trudno powiedzieć co mnie trzyma. Po prostu lubię wejść i sobie poklikać. A dodatkową atrakcją, ale też motywacją, są wyzwania. Mimo, że jest to gra społecznościowa, to raczej jestem samotnikiem. Nie mam pokusy, żeby zostawiać, ale co najwyżej są okresy, że zwalniam, mniej klikam, mniej angażuję się w wyzwaniach.

Czy można byłoby zaryzykować i powiedzieć, że jesteś lekko uzależniona
od tej gry?

Myślę, że tak. Ogólnie gry mnie wciągają, nie tylko Smeet, czy to internetowe, czy np. w karty.

Na przestrzeni lat, które tu spędziłaś, dostrzegasz różnice w grze?
Gra przez te lata bardzo rozwinęła się, stworzyła dużo więcej ciekawych możliwości, ale też koszty grania znacznie wzrosły. Wystarczy porównać ceny podstawowych maszynek do pokojów zadaniowych. Gra jest teoretycznie darmowa, ale jeżeli faktycznie chce się mieć przyjemność z grania, to bez „inwestowania” realnych pieniędzy się nie da.

Jesteś również weteranką w grze w grupach. Możesz opowiedzieć o tym kilka słów?
Tak, brałam udział w wyzwaniach od samego początku, kiedy to Firestarter tworzyła grupę i mnie zaprosiła. Na początku każda domena miała swoje wyzwania i wtedy szanse były bardziej wyrównane, biorąc pod uwagę kryteria możliwości finansowych. Teraz wystarczy spojrzeć na grupy w Lidze Mistrzowskiej, w których na każde wyzwanie wydawane są kwoty przewyższające miesięczne zarobki w naszym kraju. Ale i tak w tym uczestniczę, bo lubię tę „nutkę” rywalizacji. Przestałam jednak aż tak emocjonalnie podchodzić do wyzwań jak na początku.

Po tym, co mówisz, rodzi się kolejne pytanie: warto być w grupie, jak uważasz?
Pewnie, że warto, z różnych względów. Za wygrane wyzwanie są nagrody. Może nie jakieś znaczące, ale przydatne. Pudło, w którym jest trochę FP, HP, Boostów i Dimesów oraz niebieskie Coinsy, które można wydać w sklepie. Trochę trudno uzbierać tyle niebieskich monet, aby uzbierać na coś fajnego i tym bardziej zabolało jak Smeet zmniejszył te nagrody jakiś czas temu. Druga kwestia, to zawieranie nowych znajomości. Akurat w mojej stałej grupie Silver Wolves skład jest prawie taki sam, ale czasami idę gościnnie do innej grupy i poznaję nowych fajnych ludzi.

Wiem, że jesteś osobą bardzo ciekawą w życiu prywatnym. Zdradzisz może, jakie są Twoje największe pasje?
Pasje, to może za dużo powiedziane… Lubię aktywnie spędzać czas, co czasem wiąże się z wyjazdami. Zimą na narty, a latem jakieś kajaki, czy rejs żeglarski w cieplejszych krajach.

Dziękuję, że chciałaś o tym opowiedzieć. Wiem też, że kochasz zwierzęta i że nie potrafiłabyś żyć bez jednego stworzonka. Opowiesz o tym?
No cóż, jestem „psiarą”. Od zawsze towarzyszyły mi psy począwszy od domu rodzinnego aż do teraz. I chyba nie potrafiłabym żyć nie mając takiego wiernego towarzysza (obecnie towarzyszki). Lubię wszystkie zwierzęta. Oprócz psa mieliśmy w domu, a właściwie córka miała świnki morskie, króliki, susełka, a nawet szopa pracza.

Co mogłabyś powiedzieć o ludziach ze sMeet? Przyznam Ci się w tajemnicy, że poznałam tutaj naprawdę wiele osób i chyba można byłoby o nich pisać całe książki.
O ludziach za wiele nie jestem w stanie powiedzieć, ponieważ mimo, że jest to gra społecznościowa, to ja raczej nie nawiązuję bliższych kontaktów. Oczywiście były wyjątki. Swego czasu bardzo zaprzyjaźniłam się z Lalunią, ale niestety przestała grać. Na pewno jest tu jeszcze wiele osób, które ją pamięta. Kiedyś bardzo się zraziłam do jednej osoby, która opowiadała różne historie na swój temat, ja jej wierzyłam, po czym okazało się, że kłamała i każdemu opowiada co innego. Myślę, że jest tutaj wiele osób, dla których ta gra jest odskocznią od problemów życia w realu i budują tutaj swój alternatywny świat, w tym wizerunek.

Co sądzisz o imprezach organizowanych w pokojach publicznych? Brałaś może udział w konkursach?
No właśnie, kolejny raz muszę podkreślić tą swoją aspołeczność. Kiedyś zaglądałam na niektóre imprezy, ale stwierdziłam, że mnie to nie bawi. Za dużo wybawiłam się na realnych imprezach, gdzie mogłam porozmawiać z ludźmi face to face i te wirtualne imprezy w grze nie sprawiają mi przyjemności. Natomiast wiem, że dla wielu osób jest to bardzo ważny aspekt gry i bardzo dobrze, że takie aktywności w grze są.

Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas, anielską cierpliwość wobec mojej dociekliwości, za zgodę na przeprowadzenie wywiadu, a przede wszystkim, za podzielenie się swoimi refleksjami.
Sporo pytań padło, na które starałam się jak najlepiej odpowiedzieć i mam nadzieję, że ktoś to w ogóle przeczyta 😊